niedziela, 1 stycznia 2017

Most Normandzki (Pont de Normandie) - przeprawa z Hawru do Honfleur


    Post ten jest kontynuacją poprzedniego wpisu, Wiadukt Millau - delikatny jak motyl i Pont du Gard dla kontrastu, o mostach, wiaduktach i akweduktach.
    Dzisiaj przenieśmy się z południowej Francji na północ
, do Normandii.
    O zachodniej Normandii (Basse Normandie) pisałam w postach:
    - Mont Saint-Michel tutaj
    - Bazylika świętej Teresy w Lisieux tutaj
    - Normandia. La Haye-du-Puits - polowanie na czarownice i ostatni
      proces o czary we Francji
tutaj.

   
Tym razem znalazłam się we wschodniej części regionu - przed podziałem administracyjnym, do 2015 roku, zwanego Górną Normandią.
    Głównym celem naszej podróży, pierwszego dnia, były malownicze klify Étretat, a następnego, dwa urocze kurorty Trouville-sur-Mer i Deauville, ale o nich będzie później.
    Nocleg zarezerwowaliśmy w hotelu Campanile w La Rivière-Saint-Sauveur na obrzeżach nadmorskiej miejscowości Honfleur, niedaleko zjazdu z autostrady A29 wiodącej przez Most Normandzki.
    Była już noc, kiedy w GPS-a wpisywałam trasę Étretat - Honfleur. No i zatkało mnie, bowiem urządzenie nawigacyjne pokazało dwie drogi: krótką - niespełna 45-kilometrową i długą, liczącą ponad 120 kilometrów. Pierwsza wiodła fragmentem płatnej drogi szybkiego ruchu, ze znacznym skrótem przez Pont de Normandie, również płatnym, druga drogami niepłatnymi, co oznaczało ponad dwie godziny tułaczej jazdy w ciemnościach przez wsie i miasteczka.
    Wybraliśmy oczywiście krótszą trasę, jako że po nocy krajobrazów podziwiać się nie da. Pomimo zmęczenia długimi spacerami po falezach Étretat żałowaliśmy, że w grudniowy dzień tak szybko zapada zmrok.
    Ech, ale Most Normandzki, zafundował nam jeszcze nie lada emocje, których się nie spodziewaliśmy. Jak wiadomo przerzucony jest nad bagnistymi rozlewiskami Sekwany, która pomiędzy miastami Hawr i Honfleur uchodzi do kanału La Manche. Wjeżdżając na wierzchołek głównego przęsła, długości 856 metrów, na wysokość ponad dwustu, podziwialiśmy nie tylko tę niezwykłą, betonowo metalową konstrukcję, ale także wspaniale oświetlone miasta po obu stronach ogromnego estuarium, które wydawało się być rozległą zatoką z odległymi brzegami.
    Nocna przeprawa przez ujście Sekwany, po takim cudzie inżynierskim, o długości nieco krótszej niż opisywany przeze mnie w poprzednim poście Wiadukt Millau (2460 m) upewniła nas w przekonaniu, że rankiem zanim wyjedziemy w kierunku Trouville-sur-Mer i Deauville wrócimy jeszcze raz na Most Normandzki i przyjrzymy mu się dokładniej.

   
Pokój w hotelu Campanile był przestronny i przyjemnie urządzony, a wygodne ogromne łoże ze śnieżno-białą pościelą już od progu zapowiadało dobry wypoczynek. Rankiem po pysznym i obfitym śniadaniu wyruszyliśmy na zwiedzanie mostu. Po drodze zatrzymaliśmy się na samoobsługowej stacji paliw Leclerca na dotankowanie samochodu. Przyjechały też tam trzy quady, z których jeden uzupełniał paliwo. Przez moment tankowania naszych pojazdów rozmawialiśmy z kierowcami wszędołazów. Dowiedzieliśmy się, że w ciągu dnia pokonują nawet odcinki o dwustukilometrowej długości. Rozstając się życzyliśmy sobie nawzajem szerokiej drogi i przygód na miarę oczekiwań.  










     Samochód zaparkowaliśmy najpierw na parkingu pod mostem, ale kiedy weszliśmy na górę stwierdziliśmy, że da się pod nim przejechać do kolejnego małego parkingu usytuowanego przy nabrzeżnej asfaltowej drodze wiodącej stamtąd do portu w Honfleur. Ja poszłam tam na piechotę robiąc zdjęcia, zaś Ryszard wrócił po auto. 


















    Na pastwisku, jak przypuszczaliśmy, pasły się ciężkie konie ardeńskie - rasa zimnokrwista, wywodząca się z górzystych Ardenów, rozciągających się na pograniczu Belgii i Francji. 



     Na nabrzeżu, jakiś amator fotografii, który okazał się być Skandynawem rozstawił statyw i z uwagą śledził okolicę, a na przeciwległym brzegu, powoli, z mgły, wyłaniały się portowe dźwigi Hawru. Pod metalowym przęsłem przepłynął zbiornikowiec JOTAGAS St.John’s. 























    W drodze do Starego Portu (Vieux Bassin) w Honfleur zrobiliśmy kilka zdjęć, zatrzymaliśmy się na krótko w porcie, po czym wyruszyliśmy do Trouville-sur-Mer



























Honfleur, 11 grudnia 2016 roku

2 komentarze:

  1. Kolejny bardzo interesujący wpis ze zdjęciami z podróży z mostem w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję,że w tym roku uda nam się zatrzymac w okolicach mostu :).

    OdpowiedzUsuń